piątek, 19 września 2014

07. Brak pewności siebie

Myśli motorem do działania, brak wiary w siebie i w innych
zabija je w chwili poczęcia...giną, a przecież mog­li­byśmy cieszyć się z ich fizycznej obecności!? 
autor: wyspiarka



Autor: CharlieTH
Ilość stron: 2
Ilość słów: 933
Tłumaczenie: Nie
Tytuł: Brak pewności siebie
List nr. VII

~*~

24.05.14
godz. 4:34

Brak pewności siebie.
     Znasz to uczucie, kiedy chcesz coś zrobić, powiedzieć, a kiedy jesteś już gotowy aby otworzyć usta – rezygnujesz i zamykasz się w sobie? To uczucie często mylone jest z nieśmiałością;  inni uważają, że to to samo, ale ja wiem, że to są zupełnie dwie różne rzeczy… Nieśmiałość jest wtedy, kiedy boimy się zrobić cokolwiek, przez co wzrok innych, czasami obcych nam osób, będzie skupiony na nas. Brak pewności siebie jest wtedy, kiedy nie mamy odwagi, aby zrobić krok w kierunku spełnienia swoich marzeń, jedyne na co nas stać to odwracanie wzroku i… poddanie się.
    Myślisz, że nie znam tego uczucia? Mylisz się. Oczywiście, teraz pewnie zastanawiasz się jak ja, osoba, która ma tysiące wielbicieli na świecie, może w siebie nie wierzyć? Może mieć kompleksy, widzieć tylko swoje wady, marzyć o tym, aby schować się przed całym światem?  Nigdy nie pomyślałeś, że wszystkie te osoby, spoglądające na Ciebie z pierwszych storn gazet, marzą aby zakończyć tę farsę i nie pokazywać się ludziom? Przecież… jest bogaty, ma sławę, władzę… dlaczego miałby być nieszczęśliwy, dlaczego chciałby uciec? Odpowiedź jest jedna i zadziwiająco prosta: nie czuje się pewnie.
     Od dziecka byłem nieśmiały. Brakowało mi tej pewności siebie, którą posiadał mój brat. To on zawsze zwracał na siebie większą uwagę, kiedy to ja wolałem stać z tyłu i obserwować jego poczynania mając nadzieję, że skoro jesteśmy spokrewnieni, może i u mnie pewnego dnia obudzi się odwaga. Tak wiem… głupie myślenie, ale… byłem wtedy dzieckiem, które chciał być jak każdy super bohater: silny, zabawny, inteligentny i… odważny.  Moim wzorem był właśnie mój braciszek. Zabawne, przecież powinno być na odwrót. To JA jestem starszy, to JA powinienem być wzorem dla NIEGO, a było zupełnie inaczej… Robiłem wszystko, aby stać się taki jak ON, starałem się…niestety, pomimo mich prób, zawsze żyłem w Jego cieniu do czego w końcu zacząłem się przyzwyczajać, wbrew mojej woli. Musiałem zaakceptować,  że to on jest tym ‘’odważnym’’. 
     Pewność siebie można zdobyć z biegiem lat, jeżeli jest się na tyle odważnym, aby się o to postarać.  Jako nastolatek starałem się zmienić swoje życie. Zmieniłem swój styl ubierania, zacząłem słuchać innej muzyki, ciągle rzucałem docinkami i żartami, za wszelką cenę starałem się jak najbardziej wychylić z cienia mojego brata; czy to w szkole, na koncertach, sesji, albo podczas wywiadu. Fani nie zorientowali się, że to JA byłem tym najbardziej nieśmiałym z zespołu. Uważali, że był to nasz kochany perkusista, który nie odzywał się za wiele przed kamerą.  Szatyn wiedział, że nie chcę, aby ktokolwiek się o tym dowiedział, dlatego wolał nie zaprzeczać, podtrzymując fanów w tej błogiej nieświadomości.
     Czy wiesz, jak ciężko jest z tym żyć? Jakim utrapieniem jest ten pieprzony brak pewności?! Za każdym razem zastanawiasz się, czy to co w tej chwili robisz, nie odbiega od normy, obserwujesz czy ktoś nie zauważył Twojego błędu, czy ktoś nie śmieje się z Ciebie… starasz się z tym walczyć, starasz się zrobić ten jeden cholerny krok do przodu, ale… zawsze się cofasz. Zawsze rezygnujesz w ostatniej chwili. ZAWSZE. To jest właśnie najgorsze uczucie świata. Poddanie się.
     Z biegiem lat, w pewnym sensie udało mi się pokonać swoje lęki, pokonać ten mały defekt. Już nie bałem się odzywać do ludzi, w końcu przestałem ‘’trząść portkami’’ na widok sporego tłumu i obcych mi osób. Owszem, zaciskałem zdenerwowany dłonie, ale pewnie szedłem do przodu, aby po chwili całkowicie się rozluźnić… 
     Ludzie bez pewności siebie są gnębieni. Są wyszydzani. Uważani za gorszych od innych. Dlaczego? Ponieważ nie zareagują na to, spuszczą głowę i będą w milczeniu wysłuchiwać obelg skierowanych w ich stronę. Idealny obiekt do wyżywania się. Chciałem to przerwać, dlatego założyłem akcję charytatywną, akcję dla osób z takim samym problemem, mając nadzieję, że kiedy pokażę im, że ktoś może im pomóc… zmienią się. W wywiadach mówiłem, że bliska mi osoba nie miała tej pewności, że wiem jak temu komuś pomóc… i wiesz… ja kłamałem. Mówiąc szczerze: nie miałem bladego pojęcia co zrobić, aby dana osoba miała ochotę, albo przynajmniej powód do uwierzenia w siebie.  Nie potrafiłem pomóc samemu sobie, więc jak to możliwe, że pomogę zupełnie obcej mi osobie? Sądziłem, że pogorszę tylko sprawę, a jednak… myliłem się. I pierwszy raz nie wiedziałem czy mam się cieszyć czy nie.
     Otrzymywałem wiele listów z podziękowaniami za wsparcie, które czytałem z bolącym sercem. Płakałem za każdym razem, kiedy czytałem zdanie ‘’ Pomogłeś mi…’’ zdając sobie sprawę, że jestem stracony, że przegrałem tę walkę z samym sobą. Bo widzisz… komuś można łatwo pomóc, ale o wiele trudniej jest pomóc samemu sobie, ruszyć do przodu. Może gdzieś tam nabrałem odrobinę tej pewności… ale nadal nie było jej tyle, abym mógł cieszyć się pełnią życia. Ciągle mi jej brakowało, a ja nie miałem już siły, aby o nią walczyć. Wolałem się poddać.
     Ten list, znowu nie będzie taki sam jak poprzedni. Nie mam siły na to, aby siedzieć przy stole z kartką w dłoni i skrobać do Ciebie kilka i tak nic nieznaczących słów. To wydaje się bez sensu, cały ten pomysł wyżalenia się obcej osobie wydaje się beznadziejny. Po co wysyłam Ci te listy? Po jaką cholerę, co? Mam dosyć….
     Obiecałem, że wyślę Ci ich dziewięć… nie jestem pewien czy dotrzymam tej niemej obietnicy. Mam ochotę skończyć ze sobą… teraz, w tej chwili… może mi ulży? Może w końcu znajdę spokój?
     Jakie jest nowe zadanie? Nie wiem… sam to wywnioskuj z treści tej notatki. Tak listem tego nie chcę nazwać, bo wtedy… zdam sobie sprawę, że całkowicie upadłem. I już się nie podniosę. Podpowiem Ci coś… musisz zacząć żyć samodzielnie, pełnią życia i… uwierzyć w siebie, pomimo przeciwności losu. Zacisnąć dłonie i iść… po tą odwagę, której tak jest mało… Ja już nie mam na to szans. Znowu.
Nieznajomy

~*~ 

Kila słów wyjaśnienia:
- przepraszam, że list VII nie pojawił się w wyznaczonym terminie. Powód? Blogspot nie dopuścił mnie do bloga, i teraz widzę dlaczego. Cały panel sterowania uległ zmianie :/
+ dziewczyna, która zostawiła komentarz w zakładce ''pomoc od nieznajomego''- przepraszam, że tak długo musiałaś czekać... Odpowiedź od Nieznajomego już tam jest,razem z wyjaśnieniem

Kolejny list: 26.09.14

1 komentarz:

  1. Mówisz dziewczyna, a co jeśli jestem chłopcem? Nie jestem, no, ale zawsze tam wolę mieć różne oblicza. Nic się nie stało, a wracając do notki. Niepewność, brak wiary w siebie, w to co się robi. To naprawdę jest dołujące, każdy powtarza Ci te same słowa, które w ogóle nie zmieniają nic w Twoim życiu. Coś sadze, że chyba należę do każdej z tych notek, w każdej odnajduje cząstkę siebie. To bardzo budujące, a zarazem pokazuje, jak bardzo jesteśmy niedoskonali, jakie problemy mamy, kogo potrafimy grać przez swoimi najbliższymi. Weny dużo życzę, nie przepraszam, jak już to chłopcy powinni przepraszać za ten teledysk! Trzymaj się mocno i do następnego razu ;)

    OdpowiedzUsuń