Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne,
każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób.
autor: Lew Mikołajewicz Tołstoj
Autor: CharlieTH
Ilość stron: 3
Ilość słów: 1 295
Tłumaczenie: Nie
Tytuł: Rodzina
List nr. I
~*~
18.05.14.
godz. 14:52
Rodzina.
To ktoś, kto bezwarunkowo będzie Cię wspierał, to ktoś kto nie będzie bał się wytykać Ci twoich błędów. Rodzina to osoby, które znasz od urodzenia, z którymi wiąże Cię silna emocjonalna więź. Rodzina to osoby godne zaufania, pełne wiary, że uda Ci się zrobić to co zawsze chciałeś. Wreszcie, rodzina to mama, tata, siostra, brat... i TY.
Słowo to ma wiele znaczeń. Można je również wyjaśnić w inny sposób, przecież nie ma stałej definicji. Opisać je można kilkunastoma różnymi słowami... jednak co pierwsze Ci się z nim kojarzy? Miłość, radość, bezpieczeństwo…wymieniać można do woli. Każdy człowiek na tym pieprzonym i fałszywym świecie, posiada swoją rodzinę. Jedna jest lepsza od drugiej, inna zaś minimalnie gorsza. Jednak każda na swój sposób idealna. Co jeszcze przychodzi Ci na myśl, kiedy wypowiadasz to słowo? Rodzice, rodzeństwo…babcia, dziadek...
Rodzicie: dwie osoby, które dziecko, potocznie nazywa ''mamą'' i ''tatą''. Dwie osoby, które podjęły się tego trudnego zadania wychowania swoich dzieci na porządnych ludzi. Niektórym udało się to z powodzeniem, innym- niespecjalnie. Mama... kobieta, która nigdy nie wyrzeknie się swojego dziecka. Kobieta, która jest zdolna poświęcić własne życie, aby jej dziecko mogło żyć na tym cholernym świecie. Matka to osoba, która najbardziej się martwi o Ciebie, kiedy coś Ci się stanie. Kto zawsze stał przy Twoim łóżeczku, kiedy przechodziłeś pierwsze choroby? Kto tulił Cię do swojego serca, kiedy męczyła Cię w nocy kolka? Kto trzymał Cię na kolanach i patrzył z dumą jak wypowiadasz pierwsze słowa? Tak. To była Ona- Twoja matka.
Ja również miałem taką mamę. Jednak ona dodatkowo starała się zastąpić mi ojca, którego nie znam, ba nawet nie pamiętam! Jestem jej wdzięczny z całego serca, za to, że wychowała mnie na taką osobę z której może być dumna. Może już nie jestem takim samym człowiekiem jak pół roku temu... Może już nie przypominam jej dawnego kochającego synka, ale mimo wszystko, wiem, że byłaby ze mnie zadowolona. Zawsze była, chociaż nigdy o tym nie mówiła. Tak bardzo Cię kocham, mamo.
Czasami odczuwam w sercu pewną…pustkę. Ta pustka zostanie ze mną już na zawsze. Zapytasz, dlaczego? Tę pustkę w sercu wypełnić może jedynie... ojciec. Jednak jak może to zrobić, skoro nawet nie wie o moim istnieniu? To właśnie ON powinien być ze mną, kiedy uczyłem się jeździć na rowerze. To ON powinien uczyć grać mnie w piłkę na boisku i prowadzić auto. To ON powinien być ze mną na zakończeniu roku szkolnego w pierwszej klasie, i to ON powinien doradzać mi w kwestii dziewczyn, a nie obcy mężczyzna- ktoś, kto chciał być dla mnie drugim ojcem. Nie, nie żałuję, że moja mama znalazła sobie kogoś, kogo naprawdę pokochała. Cieszyłem się, kiedy nam go przedstawiła. Jak teraz o tym myślę, w głowie mam tylko jedno pytanie: Kim on mógł być dla zwykłego 7-letniego smarka? A jednak. Własnie ten obcy mężczyzna, nauczył mnie, tego wszystkiego, czego nie mógł zrobić ''ojciec''. I powiedz mi: jak ja mam traktować kogoś, kto jest ze mną połączony więzami krwi, ale nie utrzymuje ze mną kontaktu?Nawet jeżeli, nagle pojawiłby się w moim życiu; nie zaufam osobie, która stchórzyła przy pierwszej lepszej okazji. Osobie, która miała być moim pieprzonym bohaterem, a okazała się nic nie wartym śmieciem. Osobie, która odebrała moją cudowną mamę… już na zawsze.
Rodzeństwo… podobno ma przynosić Ci radość, nie? Jeszcze pół roku temu, nigdy nie powiedziałbym, że jestem dumny ze swojego rodzeństwa. Wręcz przeciwnie – nienawidziłem go. Zresztą z wzajemnością. Zawsze się kłóciliśmy, szarpaliśmy, biliśmy… ale gdzieś tam, w głębi duszy, czuliśmy do siebie szacunek, coś na namiastkę miłości. Wiesz ile bym dał, aby ponownie móc stanąć z nim twarzą w twarz? Wykrzyczeć jakieś obraźliwe słowa i… wybuchnąć śmiechem podkreślając, że był to zwyczajny żart. Ale niestety… nie mogę tego zrobić. Wszystko spierdoliłem. Doszczętnie.
Teraz pewnie zastanawiasz się dlaczego to robię, dlaczego zwierzam się osobie, której nie znam. Nie, tu nie chodzi o współczucie, jeżeli o tym pomyślałeś. Nie chcę go. Wprawdzie mówiąc, rzygam już nim. Gdziekolwiek się ruszę otaczają mnie różni ludzie, którzy podchodzą i wypowiadają słowa, których tak szczerze nienawidzę, które śnią mi się po nocach. Co mam wtedy zrobić? Przecież nie mogę się na nich rzucić i pobić… ha! Dopiero by było! Znoszę to z zaciśniętymi mocno ustami, mrużąc oczy i marząc o tym, aby jak najszybciej stamtąd uciec, uciec gdzieś, gdzie będę sam. Sam na sam z moimi myślami.
Nie, nie chcę Twojego współczucia. Chcę się… wyżalić? Tak, chociaż znaczenie ma okropne i symbolizuje mój mocny upadek- to właściwe słowo. Teraz pewnie zapytasz, czemu Ty, czemu nie Twoja sąsiadka, albo ktoś inny. Mogę tutaj skłamać, powiedzieć, że zrobiłem to z rozmysłem, ale… postanowiłem, że będę mówił tylko prawdę. Wybrałem Cię przypadkowo. Nie, nie miałem przygotowanej listy osób, do których mogłem wysłać ten list. Nie pamiętam nawet jak dokonałem tego wyboru, wybacz mi.
Wiem, jakie pytanie krąży Ci po głowie. Kim ja jestem? Uwierz mi… na tą chwilę nawet ja nie mam o tym zielonego pojęcia. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości uda mi się odnaleźć chociaż cząstkę siebie.
Odpowiem na Twoje nieme pytanie: po jaką cholerę piszę ten list? Nie chcę, aby ktoś popełnił moje błędy. O tak. Popełniłem je. I to naprawdę sporo. Ale kim jesteś, aby mnie osądzać? Jestem przecież tylko człowiekiem, a człowiek popełnia błędy. Nie, nawet nie szukaj i tak nie znajdziesz nikogo, kto nigdy nie zgrzeszył. Nawet papież, ma ciemne bruzdy na swoim sumieniu.
Ten list to dopiero początek. Przyjdzie ich jeszcze osiem, osiem kopert, gdzie umieszczę cząsteczkę swojej duszy. Listy te, będą zawierać coś co Ci pomoże- przynajmniej mam taką nadzieję.
Nie wiem kim jesteś. Możesz być kobietą, mężczyzną… nie obchodzi mnie to. Wybacz, że nawet nie postarałem się o to, aby dokładniej dowiedzieć się kim będzie mój adresat. Jedno wiem na pewno: masz rodzinę. Jestem o tym święcie przekonany. Masz kochającą mamę, kochającego ojca… być może masz jeszcze rodzeństwo… te wredne pasożyty, które w jednej chwili potrafią wytrącić człowieka z równowagi. Ale po to one są, nie? Są po to, aby chociaż na chwilę zapomnieć o swoich problemach i zwrócić na nie uwagę, może nawet się z nimi pośmiać.
Do czego dążę? W każdym moim liście znajdziesz jedno zadanie, o które bardzo Cię proszę, abyś wykonał. Dlaczego? Bo uchronisz się przed błędem, który spowodował moją lawinę nieszczęść. Tak, chcę Ci pomóc.
Jak brzmi pierwsze zadanie? Oto ono: Spędź trochę czasu ze swoją rodziną.
Proste prawda? Tak... to tylko pozory. Wiem, że będzie Ci trudno przyzwyczaić się do tego, ale... szczerze wierzę, że Ci się uda. Co masz zrobić? Chcesz, mogę Ci podpowiedzieć... Wyłącz komputer, wyjdź ze swoich czterech ścian, zejdź do salonu i z uśmiechem na twarzy przyłącz się do rodzinnej sielanki. Na początku będzie trudno, ale wierzę, że dasz radę i w końcu zauważysz to jak bardzo jesteś związany z tymi wszystkimi ludźmi. Upiecz razem z mamą ciasto, albo obejrzyj z tatą jakiś mecz lub naprawcie coś w samochodzie. Spędź trochę czasu z rodzeństwem, poczytajcie książki, poplotkujcie, albo zagrajcie w jakąś głupią grę. Szybko zauważysz jak wspaniale jest spędzać ze sobą czas i zanim się obejrzysz będziesz czekał na te chwilę, kiedy ponownie spotkacie się w jednym miejscu, radośnie dyskutując.
Na koniec mam prośbę do Ciebie. Nie wyrzucaj tego listu. Kiedy nadejdzie czas, a stanie się to z dniem, kiedy otrzymasz list numer dziewięć... odkryjesz to kim jestem. Będziesz z pewnością zaskoczony tym, że to JA zwierzałem Ci się ze swoich lęków.
Kiedy przyjdzie list dziewiąty- mnie już nie będzie. Być może dowiesz się o tym zanim dostaniesz białą kopertę w ręce. Kiedy jednak otrzymasz dziewięć kartek, chcę, abyś je opublikował. Chcę, aby te listy pomogły komuś, w podobnej sytuacji jak ja, bo widzisz... śmierć jest ostatnią rzeczą na jaką powinien decydować się człowiek.
Masz czas, oswój się z tym. Te dziewięć listów kończy jedno, a rozpoczyna coś innego. Tylko ktoś musiał się poświęcić i to niestety, będę ja.
Nieznajomy
~*~
Kolejny list: 18.08.14
Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Trochę się poczułam, jakbym to ja miała wyłączyć teraz komputer i iść spędzić czas z rodziną... Szkoda, że nie mam owej sielanki ^^
OdpowiedzUsuńW każdym razie historia daje do myślenia i jestem bardzo ciekawa jej rozwoju. Także czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam.
Hej ! Zaczelam czytac , Poplakalam się . Nawet teraz łzy splywja mi po policzkach .W sumie to sma nwm dlczego tak zareagowalam.
OdpowiedzUsuńJestes zajebista twój blog tez . nwm skad bierzesz inspiracje ale nie moge przestac myslec o tym liscie . Czytam go juz ktorys raz . Jest naprawde piękny !:)
Znam ciebie osobiscie nigdy nie doprowadzilas mnie do lez . Dopiero teraz przez jeden list, NAPRAWDE z nicierpliwoscia czekam na nastepne .
Bye ♥
Piękny list, daje do myślenia. Pierwsze zadanie mam już wykonane, ale jakie będą następne? Dlaczego każesz nam czekać tak długo?! Wiem, wiem, poczekam te pare dni na następny list od nieznajomego, chociaż chyba każdy już wie kto pisze. Widać to po stylu pisania i po słowach. Weny na następny list życzę! Będę czekać
OdpowiedzUsuńNo ja wlasnie nie mg jesszcze rozkminic kto to:)
Usuń